- Polona i Wikipedia – związek w stylu GLAM
- Co zrobić gdy pies jest chory na wściekliznę? J.N. Kurowski radzi
Temat upiorów i upioryzmu przeżywa swoisty renesans po publikacji książki Łukasza Kozaka Upiór. Historia naturalna. Gdy połączymy to z faktem, że rok temu obchodziliśmy dwusetną rocznicę wydania Dziadów wileńsko-kowieńskich (co zostało uwieńczone wystawą w Bibliotece Narodowej pt. „Dziady – Upiór”), nie powinno nikogo dziwić, że zasadnym stało się pytanie, jak upiory z arcydramatu Adama Mickiewicza mają się do rzeczywistych wierzeń ludowych. W ramach tego wpisu skoncentruję się wyłącznie na części II i IV Dziadów, ponieważ w drezdeńskiej fazie upiór Mickiewicza bardzo mocno się „wampiryzuje” pod wpływem inspiracji zachodnią literaturą romantyczną.
Większość badaczy zgadza się z tezą, że wieszcz mocno inspirował się ludowością. Oczywiście, odnosząc się do wczesnej fazy jego twórczości (Dziady wileńsko-kowieńskie zostały opublikowane w 1823 roku) nie można antycypować, że korzystał ze zbiorów materiałów ludoznawczych (takowe zaczęły być publikowane dopiero od 1833 roku). Jednakże jako przedstawiciel drobnej, kresowej szlachty Mickiewicz obcował od dziecięcych lat z kulturą ludową – sam wspominał jedną z zatrudnionych w domu ojca służących, która miała znać każdą pieśń gminną, a z reminiscencji jego przyjaciół wynika, że razem z Janem Czeczotem bywał często na kiermaszach, targach, odpustach, weselach chłopskich, dożynkach i pogrzebach. Warto zauważyć, że sam wstęp do drugiej części Dziadów został tak sformułowany, że można deliberować, czy poeta uczestniczył w tym obrzędzie czy nie (mickiewiczolodzy są w tej kwestii podzieleni). Autor zarzeka się, że śpiéwy zaś obrzędowe, gusła i inkantacye, są po większej części wierne, a niekiedy dosłownie z gminnej poezyi wzięte.
Przyjrzyjmy się zatem zmarłym, którzy przychodzą na ucztę: są to dwa „aniołki” Józio i Rózia, czyli dzieci, które zmarły nie zaznawszy goryczy życia; widmo złego pana, który jest pośmiertnie gnębiony przez żarłoczne ptactwo, czyli manifestacje ofiar jego okrucieństwa; piękna Zosia, która zmarła nie obdarzywszy uczuciem żadnego ze swoich absztyfikantów; tajemnicze milczące widmo, które przygląda się pasterce. Ostatni gość ewidentnie przywodzi na myśl tytułowego bohatera poemy Upiór, czyli mężczyznę, który z miłości popełnił samobójstwo. Kolejne odbicie tej postaci ujawnia się w osobie Gustawa z IV części Dziadów. Określeniem upiór w dramacie opisywani są widmo złego pana, upiór z poemy i Gustaw (milczące widmo, być może tożsame z Gustawem i/lub upiorem z poemy określone jest jako mara).
Warto zastanowić się, czy bohaterowie Mickiewicza wpisują się w przekazy ludowe. Kluczowa dla moich rozważań jest ontologia upiorów w wierzeniach ludowych na terytorium dawnej Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Z badań Łukasza Kozaka wynika, że istnieją dwie zasadnicze koncepcje upioryzmu:
- wyjaśnienie „ludowe” – upiorami byli ludzie, którzy mieli dwie dusze; status upiorów przysługiwał im już za życia; po śmierci ich ciało opuszczała jedna z dusz, a druga „zła” dusza pozostawała w trupie.
- wyjaśnienie „teologiczne” – fenomen upioryzmu miał być ściśle skorelowany z działalnością diabła, który wnikał w zwłoki i animował je.
Szkopuł tkwi jednak w tym, iż upiory w Dziadach wileńsko-kowieńskich nie pasują do żadnej z tych dwóch koncepcji. Mickiewiczowskie upiory z pewnością nie są zwłokami opętanymi przez diabła – zły pan wszak wyraźnie twierdzi w cielę muszę / Potępioną włóczyć duszę. Wątpliwe jest jednak, żeby rzeczona dusza była „złą” duszą upiora z koncepcji ludowej, która pozostaje w ciele po śmierci. W treści utworu brakuje jakichkolwiek przesłanek, które wskazywałyby, że Mickiewicz w owym czasie w ogóle był świadomy istnienia wierzeń w dwie dusze (poeta podejmie ów temat dopiero dwadzieścia lat później na wykładach paryskich).
Upiory w Dziadach nieźle wpisują się za to w trzecie, alternatywne wyjaśnienie upioryzmu, które proponuję na potrzeby niniejszego tekstu nazwać wyjaśnieniem prawosławnym. Podstawową cechą mickiewiczowskich upiorów jest bowiem ich pokutniczy charakter i związek z grzechem. Gustaw, upiór z poemy i być może milczące widmo są samobójcami, natomiast zły pan był za życia ciemiężycielem biednych i słabych; również pozostali zmarli przed odejściem w zaświaty potrzebują choćby symbolicznej formy odpustu zadośćuczynienia.
Skoro przyjmuję perspektywę prawosławną, to czemu Adam Mickiewicz określa upiory jako czysccowe duszeczki? Kościół Prawosławny nie uznał przecież dogmatu czyśćca. Paradoksalnie ten argument, który mógłby potencjalnie najbardziej zagrozić mojej teorii, zdaje się ją umacniać. Jeśli bowiem cofniemy się o rok i spojrzymy na przypis do pierwszego wydania ballady To lubię, znajdziemy następującą informację: Ta Ballada jest tłumaczeniem wiejskiéj pieśni; jakkolwiek zawiera opinije fałszywe i z nauką o czyscu niezgodne, nie śmieliśmy nic odmieniać, aby tém wyraźniéj zachować charakter gminny i dadź poznać zabobonne mniemania ludu naszego. Oznacza to, że ludność, z którą miał styczność Mickiewicz, nie postrzegała czyśćca w sposób zgodny z doktryną katolicką. Centralną postacią w balladzie jest straszna martwica, która pośmiertnie pokutuje za grzech nieczułości względem męskich uczuć oraz niechęć do zamążpójścia. Za karę musi przez długie lata znosić udrękę w czyscowéj zagubie, czyli błąkać się po doczesnym świecie i straszyć podróżnych.
Jak ma się to do eschatologii prawosławnej? Według doktryny dusza tkwi w okresie przejściowym od momentu śmierci ciała aż do dnia sądu ostatecznego, który wyznacza jej miejsce, do którego ma trafić – niebo lub piekło. Kościół Prawosławny nie uznał nigdy istnienia czyśćca, a także cechował się powściągliwością w formułowaniu jasnych ustaleń odnośnie życia pozagrobowego. Taka dogmatyczna niejasność prowadzi do spekulacji na gruncie religii popularnej czy tradycji. I tu na pierwszy plan wysuwa się teologumenon (czyli opinia teologiczna niebędąca dogmatem) mówiący o tzw. mytarstwach.
W prawosławiu rozpowszechniło się wierzenie, że dusza, wiedziona przez anioły w kierunku nieba, musi przejść przez określoną liczbę rogatek (duchowych urzędów celnych) odpowiadających różnym rodzajom grzechu. Przekraczając kolejne rogatki dusza była oskarżana przez rezydujące w nich demony o konkretne występki. Im lepszy jest bilans dobrych uczynków w stosunku do grzechów, tym dalej może zajść, aż do drzwi królestwa niebieskiego. Jeśli rachunek wychodził „na minusie”, to dusza przesuwała się bliżej do piekła. Zależnie od miejsca, do którego trafi, dusza doświadcza częściowego zadośćuczynienia lub kary. Wierzono, że modlitwa żywych (połączona w ludowych obrzędach również z ofiarowaniem zmarłym pokarmu i napoju) mogła ulżyć w cierpieniu duszom bliskim potępienia.
Wspomniana idea śmiertelników mogących swoją modlitwą lub konkretnym czynem pomóc zmarłym jest bardzo bliska koncepcji przedstawionych przez Mickiewicza dziadów, gdzie dla dusz: Jest jałmużna, są pacierze, / I jedzenie, i napitek. Co więcej, zmarli z dramatu przychodzą wzywani zależnie od swojego położenia w nakreślonej przed chwilą hierarchii: reprezentują dusze lekkie, ciężkie i pośrednie.
W dalszej części analizy niezwykle istotna staje się kwestia cielesności upiorów. Mickiewicz nazywa czasem w dramacie zmarłych czysccowymi duszeczkami czy widmami, jednakże z dialogów wyraźnie wynika, że mają oni wymiar korporalny. Zły pan mówi, że w ciele włóczy potępioną duszę, a Zosia pragnie poigrać z chłopcami, czyli oddać się fizycznej przyjemności. Jest to ważne, ponieważ swojego czasu istniała teoria o tym, że pośmiertne pozostanie duszy w ciele jest czymś w rodzaju prawosławnego ekwiwalentu katolickiego czyśćca.
Pisał o tym w wydanym w 1645 roku traktacie De Graecorum hodie quorundam opinationibus Leon Allatios, Grek wyznający katolicyzm. W swoim piśmie Allatios krytykuje „teologiczną” koncepcję upioryzmu (czyli sprzeciwia się wierzeniu, że diabeł animuje zwłoki) i wprowadza własną interpretację tego fenomenu:
(…) prawdą jest, że zmarły nigdy nie stanie się bulkolakasem, to jest zjawą złożoną z martwego ciała i demona, jednak nie można zaprzeczyć, iż dusze zmarłych bardzo często zostają rzucone, niczym do więzienia, w miejsca przez siebie znienawidzone, gdzie, gdy żyły bezbożnie, Boga lekceważyły, by cierpieć te męki, które Bóg im zapisał; często też się zdarza, że we własnych ciałach karę ponoszą. Dlatego nie będzie to dziwne, że, za Bożym przyzwoleniem, dusze takich ludzi są uwięzione w swoich własnych ciałach, które moc Boska w tej ohydzie zachowuje, by, po pierwsze, w nich ponosiły karę, i po drugie, by, posłuszne Boskiemu gniewowi, srożyły się również przeciw innym. – tłumaczenie sporządzone z mgr Hanną Ciszek na potrzeby mojej dysertacji doktorskiej.
Reasumując, Allatios uważał, że Bóg może skazać duszę na odbywanie pośmiertnej pokuty w swoim ciele. Według niego w tradycji prawosławnej można mówić o trzech miejscach, w których dusza jest w stanie przebywać po śmierci: niebie, piekle oraz miejscu niejako pośrednim – zwłokach. Trup w ten sposób został wyniesiony do rangi czyśćca. Stanowisko Allatiosa było podyktowane polityczno-wyznaniową agendą, ale odbiło się w dyskursie teologicznym XVI i XVII wieku.
Warto zwrócić uwagę jeszcze na jedną kwestię wypowiadaną przez złego pana: Ach, zbyt ciężka ręka Boska! / Jestem w złego ducha mocy, / Okropne cierpię męczarnie. Cytat oznacza, że za Bożym przyzwoleniem upiór (czyli dusza uwięziona pośmiertnie w trupie) znajduje się w mocy złego ducha, co powoduje u niego cierpienie. To również jest zgodne z prawosławnymi wierzeniami, gdzie dusza znajdująca się poza wspólnotą staje się łatwą ofiarą dla diabła. Należy podkreślić, że pośród katolickiej ludności istniało przeświadczenie, że upiorem człowiek jest od urodzenia; w wierzeniach ludności prawosławnej upiorem się stawano, zwykle była to kara za grzechy lub konsekwencja ekskomuniki. Obecność dręczących grzeszną duszę demonów w takim ujęciu wydaje się być uzasadniona.
Na koniec wypada się zastanowić jeszcze, czy istnieją jakieś przekonujące przesłanki, które mogłyby tłumaczyć potencjalne prawosławne inspiracje. Przyczyn tego zjawiska należałoby upatrywać przede wszystkim w multiwyznaniowości Nowogrodczyzny, która bywa wymownie określana jako pogranicze. Dziady, co jest verbatim podkreślane zarówno w wypowiedziach informatorów podczas badań terenowych, jak i w badaniach etnograficznych, nie miały charakteru jednowyznaniowego. Takie przemieszanie kulturowe mogło skutkować kontaminacją wierzeń, wskutek czego opisywane przez Mickiewicza upiory mogły wykazywać cechy prawosławne. Ta teoria wydaje się najbardziej prawdopodobna, choć można szukać też mniej oczywistych powiązań. Do myślenia daje np. praca Mickiewicza nad przekładem Giaura Byrona; powieści, w której przewija się par excellence wampiryczny urywek inspirowany pobytem Josepha Pittona de Tourneforta na greckiej wyspie Mykonos (tłumaczenie ukazało się dopiero w 1835, ale wiadomo, że pierwsze podejścia miały miejsce w okresie pracy nad Dziadami wileńsko-kowieńskimi).
ILUSTRACJE:
https://polona.pl/item-view/213c8e33-653e-4950-9919-224ec2e67131?page=53
https://polona.pl/item-view/7dfeb93b-cc91-49f6-8cd4-a24016f9fdc3?page=60
https://polona.pl/item-view/ff641907-97f4-476e-bddf-31004e0ee1a1?page=50
https://polona.pl/item-view/2184c28c-a344-4a43-ba2a-dc71c94ade0a?page=0
Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
